Tegoroczna inauguracja ogólnopolskiej serii Time Attack Trophy odbyła się w szczególnych okolicznościach. Mimo szeregu „covidowych” ograniczeń otwarcie sezonu było naprawdę mocne, ustanowiono nowy rekord zgłoszeń dla Toru Toruń.
Niemalże 150 kierowców zgłosiło się do udziału w sportowo-szkoleniowej imprezie inaugurującej drugi sezon TAT. To absolutny rekord zgłoszeń dla imprezy samochodowej na Torze Toruń. Nigdy wcześniej do udziału w zawodach na tym obiekcie nie zgłosiła się aż tak duża grupa kierowców. Ze względów organizacyjnych, związanych głównie z krótką asfaltową pętlą, do udziału ostatecznie przyjęto 100 z nich.
Od początkujących po mistrzów motorsportu
W dniu zawodów na obiekcie pojawiło się ostatecznie 92 startujących, w tym dwóch doświadczonych, wyczynowych zawodników, którzy tego dnia gościnnie wzięli udział jedynie w krótkich treningowych przejazdach. Szkoleniowy-testowy charakter wydarzenia, wynikający z obowiązujących wówczas obostrzeń epidemicznych, pozwolił na uczestnictwo w nim bowiem grupie licencjonowanych zawodników. Stąd swoją formę na torze w dniu doskonali zarówno zupełni amatorzy, wśród których nie brakowało prawdziwych debiutantów, doświadczeni uczestnicy imprez track day i time attack, mistrzowie krajowych zawodów typu superoes, a nawet kierowcy mający na koncie sukcesy w zawodach rangi mistrzostw kraju w kartingu, rallycrossie i rajdach samochodowych. W tym gronie był m.in. zawodnik, który przed laty sięgnął po tytuł rajdowego mistrza Polski w jednaj z klas, a także były motorowodny wicemistrz świata. Przez chwilę testowo na torze w aucie jednego z uczestników pojawił się też bardzo utytułowany zawodnik driftingowy, sięgający po laury w jednym z europejskich czempionatów – serii King of Europe. W skrócie – bardzo wybuchowa mieszanka doświadczenia i niebanalnych umiejętności z młodzieńczym entuzjazmem oraz fantazją. Wszystkich uczestników tego dnia łączyło jedno: motorsportowa pasja i miłość do jazdy.
Po części teoretycznej „szkolenia” przyszedł czas na przejazdy treningowe, doskonalące umiejętności. Po nich nastąpiła część „egzaminacyjna” czyli przejazdy na czas. Najlepszy rezultat uzyskał Marcin Markowicz (Subaru WRX STI), którzy jednocześnie pobił rekord toru dla grupy aut z napędem na cztery koła oraz dla całej kategorii tzw. aut turystycznych, czyli o zamkniętej konstrukcji nadwozia, nie będących bolidami stworzonymi do motorsportu. Wynik pojedynczego okrążenia uzyskany przez utytułowanego łodzianina (29.254s) jest zaledwie o niespełna sekundę gorszy od rekordu toru ustanowionego podczas ostatniej ubiegłorocznej rundy TAT przez Jacka Kędziora za kierownicą pojazdu Mev Exocet (28.418s). Granicę 30 sekund w trakcie „szkolenia” złamał też były kilkukrotny mistrz Polski w kartingu – Marcel Jastrzębowski (29.961s, także Subaru WRX STI). Kolejne trzy wyniki również uzyskali kierowcy czteronapędówek: Arkadiusz Kubiak, który tuż przed zawodami musiał zamienić swoje niezwykle szybkie Renault Megane RS na Forda Focusa Mk3 RS, dotychczasowy rekordzista grupy AWD – Piotr Ćwikliński (Subaru Impreza WRX STI) oraz Marek Giżyński (kolejne Subaru WRX STI).
Torowe déjà vu
Najlepszy rezultat z grona kierowców aut z napędem na oś uzyskał Sebastian Kraszewski (Mazda RX-8), czyli ubiegłoroczny mistrz serii w klasie 3. W przypadku tego triumfu można było odnieść wrażenie niemalże déjà vu. „Kickster” przed swoją ostatnią próbą pomiarową minimalnie przegrywał z Michałem Sobotą (BMW E46 compact 330i). Dopiero ostatni przejazd niemalże pod koniec wydarzenia sprawił, że wysforował się na pierwsze miejsce. Niemalże identyczna sytuacja z udziałem tych dwóch kierowców miała miejsce w październiku podczas ostatniej ubiegłorocznej rundy Time Attack Trophy. Trzeci w klasie kierowców w autach z napędem na jedną oś pojemnościach powyżej dwóch litów był Paweł Pilarczyk startujący efektownych Chevroletem Corvette C6 Coupe. Mimo sukcesy był on jednym z największych pechowców wydarzenia, gdyż swój końcowy wynik uzyskał w swojej pierwszej, i jak się później okazało, jedynej próbie pomiarowej. Z dalszych przejazdów wyeliminował go „kapeć”. Kierowca czerwonej „Vetty” jednocześnie zamknął pierwszą dziesiątkę nieoficjalnej generalki. Tuż przed nim znaleźli się Piotr Maćkiewicz (Audi TT 1.8T Quattro) i jedna z największych rewelacji szkolenia – Maksym Guranowski. Nastolatek rywalizujący na co dzień w mistrzostwach Polski w rallycrossie za kierownicą Fiata Seicento podczas spotkania testował pojazd typu buggy, stworzony przez RaceForces, który jest przymierzany do utworzenia nowej klasy w Pucharze Polski Autocross. Poza Guranowskim tego dnia RF-y Buggy testowało jeszcze dwóch innych kierowców. Drugi rezultat w trakcie tych testów uzyskał Paweł Zimorodzki, a trzeci – Marcin Przywoźny.
W trakcie egzaminów tego dnia obowiązywały jeszcze dwie podstawowe klasy pojemnościowe dla „osiek”. Na uwagę zasługuje znakomity wynik Dawida Lontkowskiego (Honda Civic V 1.3), który nie tylko okazał się zdecydowanie najszybszy w najniższej z klas (1), ale uzyskał też rezultat lepszy od wszystkich kierowców z najliczniej obsadzonej tego dnia (38 kierowców) klasy drugiej, czyli aut o pojemnościach skokowych do dwóch litrów. Drugie miejsce w klasie 1 zajął inny kierowca Hondy V 1.3 – Krzysztof Wizner. Trzeci był Piotr Biczkowski (Suzuki Swift 1.3 GTI), który rozdzielił „koalicję” Hond. Tuż za nim uplasowali się kolejni kierowcy Civiców – Adrian Rac, Maciej Kwasiński i Bartosz Wrzesiński.
W najliczniej obsadzonej klasie 2 po raz kolejny ze znakomitej strony zaprezentował się Marek Białka. Kierowca Mazdy MX-5 NB 1.8 uzyskał najlepszy rezultat. Drugi wynik wykręciła Anna Wrzesińska (Honda Civic), a trzeci - Daniel Gurzyński (Citroen Saxo VTS). Kolejne miejsca także zajęli: Karol Krukowski (Civic), Patryk Scieszyński (Opel Astra GSi) i Grzegorz Naszkierski (Civic).
Z ulicy na tor, czyli podklasy Street
Dla kierowców biorących udział w wydarzeniu autami seryjnymi lub po niewielkich modyfikacjach i startujących na oponach z homologacją drogową w ramach każdej z klas podstawowych utworzono podklasy Street. Po pierwszej z nich najlepszy wynik uzyskał Maciej Kwasiński, drugi – Stanisław Kolecki (obaj Honda Civic), trzeci – jeden z najmłodszych uczestników szkolenia, raptem piętnastoletni Adam Kuncewicz (Toyota Yaris 1.3). W podklasie 2 Street nie było mocnych na Marka Białkę. Drugi był Jakub Borakiewicz (Peugeot 205 1.6), a trzeci – Paweł Przyczka – Nissan Sunny N14 1.6. Z podklasy 3 Street egzamin najlepiej zdali: Paweł Pilarczyk (Corvette) i Karol Kalbarczyk (Mercedes W203 C32 AMG) oraz jego kuzyn, Szymon Kalbarczyk (Mercedes W211 E55 AMG). Obaj uplasowali się również na podium rundy markowego pucharu dla kierowców aut spod znaku trójramiennej gwiazdy, który odbywa się przy okazji serii TAT i TDT. Trzeci wynik w Mercedes Trophy tego dnia uzyskał Michał Waloch, który tym razem z powodu awarii nie mógł skorzystać ze swojej głównej broni, czyli Focusa RS i wyjątkowo sięgnął po A180d. Minimalnie gorszy rezultat od niego, o raptem 0,1 sekundy uzyskał Kacper Woźniak (W203 1.8 Kompressor). W podklasie 4 Street znalazło się tylko dwóch kierowców. Bartosz Śladewski (Audi S1 2.0 TFSI) tym razem okazał się nieco szybszy od Tycjana Pniewskiego (Subaru Impreza WRX STI). W klasyfikacji Miata Trophy prowadzonej dla kierowców Mazdy MX-5 pierwszy był Marek Białka, drugi rezultat uzyskał Adrian Hyjek, a trzeci – Mateusz Baranowski. W klasie pań, czyli Girls Trophy, best lap uzyskała Anna Wrzesińska (Civic), drugi wynik zanotowała Emilia Stańczyk (Audi A3 1.8 T), trzeci – Adela Michalska (Honda CRX 1.6).
Tego dnia kierowcom po torze przyszło uciekać nawet przed... „policją”. Bynajmniej nie z powodu łamania przepisów epidemicznych, bo podczas szkolenia obowiązywał ścisły rygor sanitarny, ale z racji na udział Andrzeja Karczewskiego, który ścigał po torze innych uczestników swoim efektownym Fordem Crown Victoria Police Interceptor 4.6, stylizowanym na legendarne amerykańskie radiowozy. Bardzo podobne auto w toruńskim MotoParku pojawiło się już kilka tygodni wcześniej. Taką „policyjną” Crown Victorią w przedsezonowym treningu z Track Day Trophy wziął udział Mariusz Kiełpikowski. Owe przedsezonowe przetarcie również miało część z pomiarem czasu dla wszystkich chętnych. Wówczas podzieleni byli oni na dwie klasy – do 2000ccm i powyżej tej pojemności silnika. W pierwszej z nich najszybszy okazał się Marek Białka (MX-5), przed Karolem Krukowski (Civic), trzecią lokatę zajął były rajdowy mistrz kraju w jednej z N-kowych klas - Adam Dzitko (Peugeot 106 1.6), który tego dnia przyjechał do Torunia szkolić swojego syna Filipa i przy okazji wykręcił bardzo dobry czas w testowym przejeździe. W klasie drugiej triumfował wówczas Piotr Ćwikliński (Impreza WRX STI) przed Maciejem Żwirko (Subaru WRX STI) Maciejem Sławińskim (Audi TT 1.8T Quattro).
Zakończył się okres, w którym epidemia koronawirusa mocno utrudniała organizację wydarzeń dla kierowców. Kolejne eventy z serii Time Attack Trophy i Track Day Trophy odbędą się już bez istotniejszych ograniczeń w typowej formule zawodów. 15 maja na lotnisku Broczyno koło Czaplinka na Pomorzu odbyła się inauguracyjna odsłona TDT 2021. Najbliższe runda TAT zaplanowana jest na 24 lipca i tradycyjnie odbędzie się na Torze Toruń.
Tekst i fot.: Motorsport Trophy – Serie Samochodowe