Ciekawa trasa, sześćdziesięciu kierowców na liście startowej, wysoki poziom sportowy, liczni kibice i przedstawiciele mediów, w tym kilka ekip telewizyjnych. W Grodzie Kopernika powiało porządną imprezą rajdową, a organizatorzy zapewniają, że... to dopiero początek!
Była to już czwarta edycja Toruńskiej Barbórki, jednakże dopiero pierwsza wychodząca poza teren toruńskiego MotoParku. Zawody odbyły się na trasie torowo-ulicznego superoesu, przebiegającej z Toru Toruń również miejscowymi drogami aż na zaplecze stadionu żużlowego Motoarena, który był bazą tegorocznego wydarzenia. Tam zlokalizowano nie tylko metę odcinka, ale też park maszyn i biuro zawodów.
Chętnych do udziału w zawodach było więcej niż miejsc na liście startowej. Zgodnie z limitem przyjęto 60 kierowców, z czego do rywalizacji ostatecznie stanęło 56 z nich. Co warte podkreślenia, impreza miała charakter ogólnopolski, gdyż uczestnicy zmagań pochodzili z większości regionów kraju.
Zawodnikom przyszło walczyć tego dnia w bardzo zróżnicowanych i wymagających warunkach – na lodzie, śniegu, pośniegowej brei oraz mokrej i przesychającej nawierzchni. Jeszcze tuż przed rozpoczęciem przejazdów zapoznawczych organizatorzy walczyli wielką taflą lodu, która pojawiła się z samego rana na prawie całej asfaltowej nitce Toru Toruń.
- To były dla nas niezwykle ciężkie zawody i nie tylko ze względu na dużą ilość pracy typowo organizacyjnej, ale przede wszystkim z powodu szeregu pechowych komplikacji, którym musieliśmy stawić czoła – podkreśla Tomasz Niejadlik, dyrektor 4. Toruńskiej Barbórki, szef organizacji Motorsport Trophy. - Nawierzchnia toru z rana bardziej przypominała tor łyżwiarski niż samochodowy. Jakby tego było mało, to jeszcze przed rozpoczęciem treningów jedno auto poważnie uszkodziło nam bramkę pomiarową na mecie. Działy się też inne nieprzewidywalne rzeczy, a trzeba też pamiętać, że większość osób z zabezpieczenia trasy po raz pierwszy pracowała przy imprezie o charakterze rajdowym, a nie torowym. Mimo tych szeregu poważnych perturbacji udało się te zawody doprowadzić do szczęśliwego końca.
Zwycięzcą klasyfikacji generalnej została załoga Piotr Ćwikliński - Marcin Księżak. Co warte podkreślenia, kierowca Subaru Imprezy WRX STI zadebiutował w sporcie samochodowym w 2020 roku właśnie w jednej z imprez organizowanych przez grupę Motorsport Trophy, a już w tegorocznym sezonie sięgnął po tytuł rajdowego mistrza Polski w klasie NAT2. Z kolei tydzień wcześniej Ćwikliński znakomicie radził sobie na trasach warszawskiego Rajdu Barbórka, zajmując w nim ostatecznie 16 miejsce, dzięki czemu zaprezentował się też w nocnym Kryterium Karowa. Kolejne lokaty zajęli zawodnicy startujący za kierownicami Mitsubishi Lancerów Evo X – Mateusz Tkaczyk i Robert Liwiński. To właśnie ta trójka kierowców stanęła na podium zarówno w generalce, jak i klasie 4, czyli aut z napędem na obie osie. Bardzo bliski „pudła” był też kolega triumfatora z zespołu TARS Motorsport, czyli Jakub Kalisz (Toyota GR Yaris).
Piąte miejsce w generalce i pierwsze w klasie 2 zajął Rafał Stasiński (MG ZR 1.8), który był jedną z największych rewelacji całych zawodów. Do trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej na wszystkich próbach stracił w sumie niespełna pięć sekund. Na podium w tej klasie stanęli też Damian Majchrowski (Peugeot 206 RC) i Patryk Scieszyński (Honda Civic EP3 Type R).
Kapitalnie w całych zawodach spisał się też Marcin Wiśniewski (Peugeot 106 1.6), który nie tylko triumfował w klasie 1, wyprzedzając Piotra Sławińskiego (Honda Civic 1.6) i Clarksona (Fiat Seicento 1.1 RX), ale zajął też znakomite, siódme miejsce w generalce.
W klasie trzeciej zwyciężył rewelacyjny debiutant Adrian Makoś w 250-konnym BMW E87 118d przed Marcinem Maćkowiakiem (BMW Z3), trzeci był Robert Synator (Hyundai Kona N).
W zawodach startował bardzo szeroki przekrój kierowców, zarówno pod kątem osiągnięć w motorsporcie, poziomu doświadczenia, jak i wieku. Z jednej strony za kierownicami BMW E36 zaprezentowały się nadzieje takie jak dziesięcioletni Borys Piotrowski czy dwa lata starszy od niego Piotr Orcholski, a z drugiej – jazdą bawiły się takie tuzy, jak chociażby Robert Czarnecki, czyli trzykrotny wicemistrz kraju w rallycrossie, były uczestnik mistrzostw Europy RX (tym razem Mercedes W202 C280).
Za rok kolejna edycja imprezy. Organizatorzy już zapowiadają, że będzie to naprawdę spektakularne wydarzenie, które zdecydowanie przerośnie tegoroczne zawody.
- Na pewno będziemy chcieli ponownie wyjechać na ulice, ale powrócimy też do Nocnego Kryterium Asów, którego w tym roku nie było – dodaje Tomasz Niejadlik. - Toruńska Barbórka to na pewno projekt ze sporym potencjałem, dlatego tę imprezę zamierzamy sukcesywnie rozwijać. Tegoroczna, czwarta edycja pokazała nam w jaką stronę powinniśmy z tym pójść. W przyszłym roku wrzucamy piąty bieg i zaczniemy coraz bardziej z tym się rozpędzać.
Już w najbliższych dniach organizacja Motorsport Trophy ogłosi swój pełny kalendarz na sezon 2024.
Partnerami 4. Toruńskiej Barbórki byli: Rallyshop.pl, Moto Gurek, Usługi Projektowo-Wykonawcze "Falcon", ŚwiatReklamy.pl i MotoPark Toruń. Wydarzenie patronatami medialnymi objęły portale SieScigam.pl i JazdaMiejska.pl.
Tekst: SieScigam.pl
Fot.: Julia Truszczyńska / Motorsport Trophy