Newsy

Odloty, pożar i zaręczyny
Track Day Trophy

Dodane: 30.09.2021

To było godne pożegnanie cyklu Track Day Trophy z rundami lotniskowymi. Podczas zawodów na obiekcie Aeroklubu Pomorskiego w Toruniu działo się bardzo wiele.



Tegoroczna seria Track Day Trophy zainaugurowała sezon w maju na bardzo przestronnym asfaltowym lądowisku Broczyno koło Czaplinka. Uczestnikom ligi przyszło wówczas rywalizować na przeszło pięciokilometrowej bardzo szybkiej pętli. Również druga odsłona cyklu zagościła na obiekcie lotniczym, a konkretnie na znanym już z poprzedniego sezonu TDT lotnisku w Toruniu. Choć stary obiekt w Grodzie Kopernika nie daje aż takich możliwości jak ten w Broczynie, to jednak organizatorom z grupy Motorsport Trophy bardzo zależało na tym, żeby mocnym akcentem zakończyć zmagania na lotniskach. Następne rundy, zarówno tegoroczny finał serii, jak i jej dalsze odsłony w kolejnych latach są bowiem planowane już tylko na typowych torach. Przemyślana i starannie ułożona trasa na obiekcie Aeroklubu Pomorskiego wokół drugiego ośrodka ODTJ MotoPark i Toruńskiej Akademii Jazdy dała uczestnikom wiele frajdy. Górka, fragment asfaltowego kręgu wykorzystywanego na co dzień podczas kursów doskonalenia techniki jazdy oraz szereg innych, przygotowanych specjalnie na te zawody elementów technicznych, sprawiły, że trasa prawie dwukilometrowej pętli była dla zawodników i zawodniczek naprawdę różnorodna i ciekawa. Jej większość była szybka, ale jednocześnie bezpieczna zarówno dla kierowców, jak i ich aut. Nie brakowało jednak wolniejszych, ale też bardziej wymagających fragmentów trasy.



Miata poszła pełnym ogniem

Dużych emocji nie brakowało już podczas części open track, czyli jazd treningowych. Niektórzy zawodnicy niemalże dosłownie latali po lotnisku. Sporo było efektownych długich slajdów i nawrotów. Wyjątkowo silnych wrażeń nie tylko sobie, ale też sędziom, innym uczestnikom i kibicom w pewnym dostarczył Adrian Rac, który o mały włos faktycznie nie poleciałby nieco wyżej. Bardzo dynamicznie wyjechał na wspominaną górkę, przestrzelił znajdujący się na niej lekki zakręt i... na kilka chwil zniknął wszystkim z „radarów”. Doświadczony kierowca zachował się jednak w tej sytuacji wzorcowo. Wykazał się sporym opanowaniem, zastosował się do instruktażu dla tego typu sytuacji omówionej podczas briefingu i we właściwy sposób zjechał ze skarpy, po czym następnie łąką wrócił na trasę.
Zdecydowanie bardziej powiało grozą już w trakcie rywalizacji, kiedy to zapaliła się Mazda MX-5 prowadzona przez Grzegorza Chrapkowskiego. Również i on wykazał się dużym opanowaniem, a bardzo szybka reakcja jednego z uczestników i zabezpieczających imprezę strażaków, zapobiegła większemu niebezpieczeństwu i poważnemu uszkodzeniu auta. Już na drugi dzień Miata mogła bowiem wrócić na kołach do Płocka.



Kłopotów technicznych podczas zawodów nie miał z kolei Michał Waloch, który od początku do końca znakomicie radził sobie na wytyczonej na tę rundę trasie. Kierowca Forda Focusa RS Mk3 nie tylko pewnie triumfował w klasie 4, czyli aut z napędem na obie osie, ale też w nieoficjalnej klasyfikacji generalnej. Drugi w obu tych zestawieniach był Jakub Kalisz w Subaru Imprezie WRX STi, który po tej rundzie awansował na pozycję lidera sezonu grupy AWD. Trzecią lokatę w gronie kierowców ”czterołapów” zajął Maciej Żwirko, zasiadający za kierownicą kolejnej generacji Imprezy WRX STi. Tuż za podium uplasował się Piotr Maćkiewicz (Audi TT 1.8 Turbo Quattro). Choć może on mówić o pewnym fatum, jest to już jego kolejne czwarte miejsce w tym sezonie, to jednak punkty wywalczone w tych zawodach, wywindowały go na drugą pozycję w generalce tej klasy.



Podobnie sytuacja ma się w klasie 3, czyli aut z napędem na jedną oś o najwyższych pojemnościach silników. Czwarty w tej odsłonie cyklu Michał Sobota (BMW E46 Compact 3.0) po tej rundzie awansował na pozycję lidera sezonu. Wiceliderem jest Szymon Kalbarczyk, który tym razem nie mógł skorzystać ze swojej głównej broni, czyli Mercedesa W211 E55 AMG i musiał skorzystać ze sporo słabszej „gwiazdy” - W203 Sportcoupe 2.3 Kompressor. Na lotnisku Aeroklubu Pomorskiego w swojej klasie zajął dziewiątą pozycję i przed finałową rundą sezonu traci do Michała Soboty raptem jeden punkt. Najszybszy w tym gronie okazał się Mikołaj Skrzypiec zasiadający za kierownicą turbodoładowanej Hondy Civic, drugi był Paweł Kempa (Ford Focus ST 23), a trzeci – Adrian Hyjek (Mazda MX-5 2.5).
W klasie 2 triumfował świetnie dysponowany Wojciech Prus (Ford Fiesta MK3 RS1800), mimo że musiał odrabiać 10-sekundową stratę po otrzymaniu kary czasowej za potrącenie dwóch opon wyznaczających trasę. Drugie miejsce zajął Łukasz Lontkowski (Citroen C2 VTS), który dzięki temu wysforował się na pozycję zdecydowanego lidera cyklu w tej klasie. Trzeci był Kamil Zaroda (Mitsubishi Colt 1.6), a czwarty – Krzysztof Michalski (Honda CRX del Sol 1.6).
W klasie 1 kolejny triumf w tym sezonie zaliczył Dawid Lontkowski (Honda Civic V 1.3 VTEC), brat Łukasza. Drugi był wspominany wcześniej Adrian Rac (również Civic V 1.3), a trzeci - ubiegłoroczny zwycięzca rundy rozegranej w tym miejscu – Grzegorz Grubich (Civic VI 1.4 i S). Tuż za podium znalazł się Maciej Kwasiński (także Civic VI 1.4 i S).



„Trofeum” trafiło na... palec

Małe niepowodzenie w klasie Kwasiński poniekąd powetował sobie w podklasie 1 Street, przeznaczonej dla zawodników startujących autami o seryjnej specyfikacji lub stosunkowo niedużym zakresie modyfikacji. Zwyciężył w niej przed dwoma paniami, także rywalizującymi w zawodach za kółkami Civiców – Patrycją Sieńczuk i Dominiką Błachowicz. Obie walczyły też między sobą w dodatkowej klasyfikacji dla pań. Szybsza tym razem okazała się Patrycja Sieńczuk. Dla Dominiki Błachowicz był to debiut w zawodach samochodowych.
Podobnie jak Kwasiński, również Krzysztof Michalski powetował sobie miejsce tuż za podium w klasie podstawowej. W podklasie 2 Street stanął na najwyższym stopniu pudła. Drugi w tym zestawieniu był Damian Majchrowski (Peugeot 206 RC), trzeci - Jakub Wiśniewski (Mazda MX-5 NB 1.8). W 3 Street zwyciężył Paweł Kempa przed Bartoszem Pełnikowskim (W Golf GTI Mk5). Pierwszą trójkę uzupełnił Karol Kalbarczyk, startujący tym samym autem co jego kuzyn, czyli Mercedesem W203 Sportcoupe 2.3 Kompressor. W podklasie 4 Street sklasyfikowano tylko dwóch zawodników. Pierwsze miejsce zajął Maciej Żwirko, drugie – Bartosz Śladewski (Audi S1).
W klasie markowej Mercedes-Benz najszybszy był Karol Kalbarczyk. Druga lokata przypadła jego kuzynowi Szymonowi, a trzecia – Kacprowi Woźniakowi (W203 1.8 Kompressor).
W klasie Mazdy MX-5 triumfatorem został Adrian Hyjek, drugi był Adam Żemojtel (obaj prowadzący Miaty ze swapowanymi silnikami 2.5), a na trzeciej pozycji uplasował się Jakub Wiśniewski.
Niebywałym wydarzeniem, które miało miejsce na zakończenie zawodów, były... zaręczyny jednego ze stałych uczestników serii „Trophy”. Mateusz Baranowski tuż po dekoracji zwycięzców poprosił o rękę swoją wybrankę – Patrycję. Dziewczyna stanęła na najwyższym stopniu podium, a aktualny mistrz pucharu Miata Trophy „udekorował” ją pierścionkiem zaręczynowym. Oświadczyny, rzecz jasna, zostały przyjęte.
Ostatnia, finałowa runda tegorocznego sezonu, czyli jednocześnie druga edycja Toruńskiej Barbórki, odbędzie się 04 grudnia. Zawody te zwieńczy Nocne Kryterium Asów na prawdopodobnie najlepszym stadionie żużlowym na świecie, czyli słynnej toruńskiej Motoarenie.



Tekst: Motorsport Trophy
Zdjęcia: Julia Truszczyńska (Motorsport Trophy)