Track Day Trophy to cykl praktycznie dla każdego. Trzecia runda tegorocznego sezonu doskonale to pokazała. Na starcie nie zabrakło zarówno debiutantów, czołowych zawodników popularnych cykli torowych dla amatorów, instruktorów techniki jazdy, jak i mistrza rallycrossu.
Kapitalna atmosfera panująca na zawodach organizacji Motorsport Trophy przyciąga nie tylko zagorzałych fanów torowego ścigania, ale też prawdziwych mistrzów sportu samochodowego i tych, którzy dopiero pokonują w nim swoje pierwsze kilometry. Wszystkich łączy jedno – chęć dobrej zabawy w grupie ludzi tworzących jedną z najbardziej wyjątkowych społeczności w polskim motorsporcie. Nie inaczej było podczas trzeciej rundy sezonu Track Day Trophy. Na starcie tradycyjnie pojawili się m.in. zupełni debiutanci, licencjonowani instruktorzy techniki jazdy, a nawet trzykrotny wicemistrz Polski w rallycrossie, w tym najbardziej prestiżowej klasy, czyli SuperCars, mający na swoim koncie również starty w Mistrzostwach Europy RX, czyli Robert Czarnecki, który w TDT postanowił pojechać dla czystego „funu”. Również przekrój aut, które tego dnia przystąpiły do rywalizacji, był bardzo szeroki – począwszy od niedużych popularnych samochodów w typowo ulicznych specyfikacjach, przez hothatche, klasyczne Camaro, profesjonalnie przystosowane do sportu Hondy Civic, BMW, starego Mercedesa z wyścigową przeszłością, bardzo znanego z rallycrossowych zawodów Mitsubishi Lancera, na 41-letnim Volvo 240 w nadwoziu kombi i hybrydowej Hondzie CR-Z kończąc. Na torze miał pojawić się nawet Polaris Slingshot, jednak tym razem nie dotarł do toruńskiego MotoParku.
Na szczególną uwagę zasługuje też powrót mini pucharu dla kierowców Mazd MX-5, czyli Miata Trophy. Do udziału w pierwszej rundzie tego reaktywowanego cyklu zgłosiło się aż 12 uczestników, z czego w rywalizacji wzięło udział ostatecznie dziewięciu z nich. Trzech kierowców wyeliminowały problemy techniczne, jednakże organizatorzy i tak nie ukrywali zadowolenia z takiej frekwencji.
- Tę serię postanowiliśmy reaktywować na wniosek zawodników – podkreśla Tomasz Niejadlik, szef grupy Motorsport Trophy. - Od pewnego czasu namawiali nas do tego, byli coraz aktywniejsi na naszych zawodach. Daliśmy im szansę i ją wykorzystali. Tylu startujących na początek tej powracającej klasy to naprawdę dobry, obiecujący wynik. Przed paroma dniami rozpoczęliśmy rejestrację uczestników finału Time Attack Trophy 2023, któremu będzie towarzyszyła kolejna runda Miata Trophy. Na liście startowej już pojawili się kolejni kierowcy w MX-5.
W całych zawodach szczególnie błysnął właśnie jeden z kierowców Miat – Jakub Wiśniewski, który zwyciężył nie tylko w MT, ale był najszybszy również w najliczniej obsadzonej tego dnia klasie 2 i rzecz jasna towarzyszącej jej podklasie 2 Street, przeznaczonej dla kierowców aut w typowo ulicznych specyfikacjach. Na dodatek zajął również drugie miejsce w nieoficjalnej klasyfikacji generalnej. Podium klasy Miata Trophy uzupełnili Mateusz Baranowski i Karol Padochin, klasy 2 – najmłodszy na zawodach, raptem 12-letni Piotr Orcholski (BMW E36 1.9) oraz Mariusz Rybski (Civic V Coupe 1.5), z kolei 2 Street dwaj kolejni kierowcy MX-5 – Paweł Antkowiak i Filip Kocon.
W klasie 1 najszybsi okazali się kierowcy Hond – Bartosz Wrzesiński i Maciej Kwasiński. Na najniższym stopniu „pudła” stanął debiutujący w zawodach TDT Maciej Szulc we Fiacie Seicento z „przeszczepionym” silnikiem 1.4. W klasie 3 triumfował Miłosz Cichocki w seryjnym Renault Clio IV RS Trophy przed Mateuszem Baranowskim (Mazda MX-5 1.8 Turbo) i Pawłem Kempą (Ford Focus MK4 ST). Klasa 4, czyli aut z napędem na obie osie, to z kolei pewne zwycięstwo Marcina Maćkowiaka (Toyota GR Yaris), który zajął również pierwsze miejsce w nieoficjalnej generalce i podklasie 4 Street. Na najwyższym stopniu podium w „streetach” poza Wiśniewskim, Cichockim i Maćkowiakiem stanął również Bartosz Pełnikowski (1 Street, SEAT Arosa 1.4). W klasie Open wskutek absencji kierowcy Polarisa wystartował tylko jeden zawodnik – Radosław Zieliński (Honda CR-Z).
Zawodom TDT i Time Attack Trophy towarzyszy też markowy puchar Honda Trophy. W klasie K1 triumfował Mariusz Rybski, drugi był Bartosz Wrzesińskim a trzeci – Maciej Kwasiński. W K2 tym razem wystartowało zaledwie dwóch zawodników. Zwyciężył startujący Hondą Prelude IV 2.2 Michał Porębski przed Radosławem Wójcikiem (Type R 2.0).
Największym pechowcem całej imprezy okazał się wspominany wcześniej Robert Czarnecki, którego Lancer Evo RX uległ awarii podczas pierwszej sesji treningowej. Regulamin cyklu pozwala na tym etapie zawodów dokonać zmiany auta, z czego warszawianin skorzystał. Zasiadł za kierownicą przystosowanego do sportu Mercedesa W202 C280, jednak i w tym samochodzie w trakcie przedostatniej próby sportowej wystąpiła nieduża usterka, która uniemożliwiła kontynuowanie jazdy.
Ostatnia, czwarta runda cyklu TDT 2023 odbędzie się 11 listopada w Toruniu. Wcześniej, bo już 14 października, również w toruńskim MotoParku odbędzie się finał tegorocznego sezonu bratniej serii Time Attack Trophy. Obu wydarzeniom będą towarzyszyły kolejne odsłony pucharów Honda Trophy i Miata Trophy
Więcej informacji o zawodach znaleźć można m.in. na fanpage'u MOTORSPORT TROPHY.
Tekst: Motorsport Trophy
Fot. Julia Truszczyńska / Motorsport Trophy