W ostatnim czasie wiele się działo u Dżimmora. Może pamiętacie, że końcem października zeszłego roku skasowałam budę z klatką? Dzięki dobremu sercu ludzi powiązanych z rajdami, udało się odbudować Seicento. Jeszcze raz dzięki wszystkim za pomoc! To dzięki Wam kolejne starty są możliwe! Jeśli ktoś nie wie, o czym piszę, to zapraszam na Facebooka wpisując „Cegiełka na Dżimmora”.
Pierwszego czerwca, w środę, był Dzień Dziecka. Jako przykładna przedszkolanka kochająca swoich podopiecznych zrobiłam im najlepszy prezent świata – nie przyszłam do pracy :D Jak co roku o tej porze został zorganizowany Kręciołek Samochodowy o Puchar Dyrektora ZST, w którym wystartowałam w kategorii nauczyciel. Wraz z moją śliczną pilotką Magdą, zajęłyśmy pierwsze miejsce deklasując przeciwników. Był to pierwszy start i pierwsze testy Seja, który okazał się być bezbłędny.
Minęły dwa dni. Czas na najbardziej wymagający rajd w moim życiu – 47. Rajd Festiwalowy w Opolu. Wszystko zaczęło się już w sobotę rano, niestety nie bez problemów. Na BK „Pan Kierownik Mieczysław” stwierdził, że pasy nie mają homologacji drogowej i będzie mnie miał na oku (wtedy jeszcze nie wiedziałam, co to znaczy). No i dobre. Pojechali na zapoznanie, zrobili piękny opis, wrócili na serwis. Godzina 15:00 – dzwoni telefon: „Pani Sylwio, po zebraniu ZSS stwierdziliśmy, że nie dopuścimy Pani do startu z tymi pasami. Proszę je wymienić do prologu (PKC 17:26), albo koniec rajdowania…”. Szok i niedowierzanie; co robić w takiej sytuacji, 180 km od domu, nie mając znajomych w okolicy? Na szczęście „Pan Kierownik Mieczysław” okazal się dobrym człowiekiem i zaproponował odezwanie się do 44tuning.pl, oddalonego o niecałe 3 km. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że mogą pożyczyć pasy, ale mają tylko 6ciopunkty. Szybkie sprawdzenie foteli, czy mają dolną przelotkę… jeden nie ma. „No to możemy Wam pożyczyć tez fotel”. Odetchnęłam z ulgą. Patrzę na zegarek, a tu za 5 minut odprawa. Zostawiliśmy kolegów z chłopakami z warsztatu, a sami pojechaliśmy z pilotem w stronę biura. Nie wiem, co się tam działo, ale po odprawie Sej stał już na stanowisku serwisowym z nowym fotelem. Zaczęło się montowanie i dopasowywanie pasów. Nie było łatwo, ale wjechaliśmy na PKC dokładnie w minucie, którą mieliśmy wpisaną w kartę. Dojechaliśmy na rynek, gdzie odbywał się honorowy start, później udaliśmy się na trasę odcinka miejskiego, który miał być przejeżdżany dwukrotnie. 5, 4, 3, 2, 1 START – wszystko szło idealnie do pierwszego mocnego hamowania… hamulec twardy, rzuca tyłem, ogólnie nie hamuje, ale jak to się mówi „hamujesz-przegrywasz”. Po dojechaniu do mety dzwonię do męża z pytaniem o co chodzi. Okazało się, że ktoś, nie powiem kto, bawił się korektorem hamowania i skręcił go całkowicie na tył. No cóż, zdarza się ;) Ale to nie koniec komplikacji. Podczas drugiego przejazdu, już na jednym z pierwszych zakrętów poluzowała się linka gazu i Dżimmi nie przyspieszał. Tak zakończył się dzień pierwszy. Przed nami ta trudniejsza część rajdu – 12 odcinków drogowych. W dużym skrócie: przejazdy poprawne, tylko jedna kara za przycięcie, ale stwierdzam, że mogło być szybciej. W konsekwencji zajęliśmy siódme miejsce w klasie na 29 startujących. Myślę, że jak na pierwszy start po tak długiej przerwie, to bardzo dobry wynik :)
Bardzo dziękuję BezpiecznaPodróż.org za wsparcie finansowe. Jest jeszcze mnóstwo miejsca na reklamę partnerów chętnych wspomóc nasze starty, zapraszamy do współpracy.