Choć druga runda tegorocznego sezonu Time Attack Trophy odbyła się w szczycie sezonu urlopowego, to chętnych do ścigania na Torze Toruń było wielu. Atmosfera na zawodach też nie była piknikowa, walka o puchary i rekordy trwała do ostatnich przejazdów.
83. Dokładnie tylu kierowców znalazło się na liście startowej drugiej rundy cyklu time attack, odbywającego się w toruńskim MotoParku. Chętnych było więcej, ponad setka, jednakże ze względów organizacyjnych kierownictwo ligi wprowadziło limit uczestników.
- W zasadzie na każde zawody TAT mamy komplety, bez względu na to ile mamy miejsc na liście startowej – podkreśla Tomasz Niejadlik, dyrektor grupy Motorsport Trophy, która zorganizowała zawody. - Na ostatnią ubiegłoroczną rundę mieliśmy 100 miejsc i ten limit został bez problemu wypełniony, podobnie jak na inaugurację tegorocznego sezonu, gdzie też przyjęliśmy stu kierowców, a zgłosiło się aż 150. Widać, że ta formuła cyklu, wprowadzone przez nas zasady rywalizacji i prowadzenia klasyfikacji po prostu się sprawdzają. Uczestnicy do tego niezwykle cenią sobie atmosferę panującą na tych zawodach, stąd niektórzy przyjeżdżają naprawdę z daleka, pokonują setki kilometrów, żeby tu być i startować. Zastanawialiśmy się, jak szczyt sezonu urlopowego i piękna słoneczna pogoda wpłyną na frekwencję podczas tej rundy, jednak i w tym razem chętnych do ścigania było wielu. Niektórzy zawodnicy mówili nam wprost, że wolą być z nami na torze, niż leniwie leżeć na jakiejś plaży.
Klasą sam dla siebie był Arkadiusz Kubiak (Renault Megane RS), który nie tylko z dużą przewagą nad rywalami triumfował w klasie 3, czyli aut z napędem na jedną oś o najwyższych pojemnościach, ale też i w nieoficjalnej klasyfikacji generalnej. Co więcej, okrasił to nowym rekordem toru dla całej grupy tak zwanych aut turystycznych, czyli o typowej klasycznej formie nadwozia (29.054s). Lepszy rezultat od niego w oficjalnych zawodach time attack w toruńskim MotoParku uzyskał jedynie Jacek Kędzior w październiku ubiegłego roku za kierownicą swojego bolidu, lekkiego kit cara o otwartej konstrukcji profesjonalnie przygotowanego do rywalizacji w cyklach torowych (28.418s). Arkadiusz Kubiak bijąc nowy rekord dla „turystyków” odebrał go swojemu bliskiemu koledze, Marcinowi Markowiczowi, który tym razem był nieobecny na zawodach w Toruniu.
Prędkość pod napięciem
W sobotę do bardzo wąskiego grona tych, którzy na toruńskim torze złamali granicę 30 sekund, dołączył Szczepan Sakowicz, startujący... elektryczną wyścigówką – Sonicem 7 EV. Uzyskał on rezultat 29.941s. Konstrukcja nie tylko ze względu na uzyskiwane rezultaty, ale też ze względu na swój efektowny wygląd i estetykę wykonania wzbudziła spore zainteresowanie nie tylko innych uczestników, ale też licznie przybyłych tego dnia do MotoParku kibiców.
Za Kubiakiem i Sakowiczem w nieoficjalnej generalce uplasowała się cała koalicja kierowców aut z napędem na obie osie. W tej grupie zawodników startujących „czterołapami” triumfował Michał Waloch (Ford Focus Mk3 RS), drugi był Jakub Kalisz (Subaru Impreza WRX STI), a trzeci – Edwin Trachanowicz (Mercedes-Benz W176 A45 AMG). O wielkim pechu może mówić Piotr Ćwikliński (Subaru Impreza WRX STI), jeden z faworytów zawodów, broniący tytułu mistrza ligi w klasie czteronapędówek. Z rywalizacji tuż przed pierwszą sesją pomiarową wykluczyła go awaria sprzęgła.
Na podium klasy 3 obok Arkadiusza Kubiaka stanęli Marcin Bukała (SEAT Leon Cupra 300) i Michał Sobota (BMW E46 Compact 3.0), który tym razem okazał się minimalnie szybszy od Sebastiana Kraszewskiego (Mazda RX-8). Podczas pierwszej rundy to „Kickster” był o włos przed kierowcą beemki. Obaj po dwóch rundach mają na koncie identyczną ilość punktów i wszystko wskazuje na to, że to pomiędzy nimi dwoma rozegra się pasjonująca walka o tytuł mistrza sezonu w klasie 3.
W najliczniej obsadzonej klasie 2, w której wystartowało aż 32 kierowców, po raz kolejny najszybszy okazał się Marek Białka (Mazda MX-5 NB 1.8). Drugi wynik uzyskał Daniel Gurzyński (Citroen Saxo VTS). Trzecie miejsce zajął Piotr Waloch (Ford Fiesta ST150), na którego sukces złożyły się zarówno dobra jazda, jak i modyfikacje dokonane w aucie przed tymi zawodami. Czwarty był Łukasz Lontkowski (Citroen C2 VTS), któremu do podium zabrakło raptem trzydzieści pięć tysięcznych sekundy. Bardzo bliska kolejnego „pudła” w tej klasie była też Anna Wrzesińska (Honda Civic V 1.5).
W klasie 1 zdecydowanie zwyciężył Dawid Lontkowski, brat Łukasza. Co warte podkreślenia, kierowca Hondy Civic V 1.3 z lubawskiej Grupy Rajdowej LRacing uzyskał wynik lepszy także od wszystkich kierowców z klasy 2! Drugi wśród kierowców aut o najmniejszych pojemnościach był Tomasz Patan (Smart Roadster 07. Turbo), a trzeci – Krzysztof Wizner (Honda Civic V 1.3).
Pożczył samochód od kuzyna i... z nim wygrał
Dla kierowców samochodów seryjnych i tych po niedużych modyfikacjach, dodatkowo startujących na oponach z drogową homologacją, prowadzone są klasyfikacje w ramach podklas Street. I tak w podklasie 1 Street najszybszy okazał się wspominany Tomasz Patan. Podium uzupełnili: Konstanty Hyżak (Mitsubishi Colt 1.3) i Maciej Kwasiński (Honda Civic VI 1.4i S). W podklasie 2 Street zwyciężył triumfator całej klasy 2, czyli Marek Białka. Drugi wynik uzyskał Paweł Pilarczyk (Mazda MX-5 NA 1.6), a trzeci – Robert Rudnicki (Lexus IS200). W podklasie 3 Street najlepszy wynik zanotował Marcin Bukała. Jego rezultat (30.941s) od soboty jest jednocześnie rekordem toru dla całej grupy Street. Na drugim stopniu podium stanął Jakub Salamon, na trzecim – Bartosz Pełnikowski (obaj VW Golf GTI). W 4 Street triumfował Edwin Trachanowicz, przed Bartoszem Śladewskim (Audi S1 2.0 TFSI) i Tycjanem Pniewskim (Subaru Impreza WRX STI).
Edwin Trachanowicz zwyciężył też w klasyfikacji markowego pucharu Mercedes Trophy. Drugi był Szymon Kalbarczyk, nieznacznie pokonując swojego kuzyna Karola, od którego tego dnia... pożyczył samochód (W203 C32 AMG) do odbycia przejazdów na czas. Szymon tego dnia nie mógł bowiem skorzystać ze swojego W211 E55 AMG. W klasyfikacji Miata Trophy, przeznaczonej dla kierowców startujących Mazdami MX-5, zwyciężył Marek Białka przed Mateuszem Baranowskim i Pawłem Pilarczykiem. W klasie pań, czyli Girls Trophy, zdecydowanie najszybsza okazała się Anna Wrzesińska i po tej rundzie objęła prowadzenie w całym cyklu. Druga była debiutująca w Time Attack Trophy Anna Rataj (Mercedes-Benz A45 AMG), a trzecia mistrzyni poprzedniego sezonu Emilia Stańczyk (Mercedes-Benz W222). Na czwartym miejscu uplasowała się Patrycja Sieńczuk (Honda Civic VI 1.4i S).
Ostatnia tegoroczna runda Time Attack Trophy odbędzie się na toruńskim torze 11. listopada. Tego dnia rozstrzygnie się nie tylko kwestia końcowych tytułów, ale kierowcy będą walczyli również o dodatkowe trofeum – Puchar Niepodległości.
Informacja prasowa
Tekst: Motorsport Trophy – Serie Samochodowe
Fot.: Julia Truszczyńska (Motorsport Trophy)