Wybebeszanie wnętrza nie służy tylko, aby samochód stracił trochę na wadze. Bynajmniej nierzadko bywa tak, że odbudowana rajdówka jest cięższa od swojej bazy. Zaoszczędzone kilogramy często połyka klatka bezpieczeństwa, osłony i inne wzmocnienia, a także (jeśli do tego dochodzi) swap silnika. Jak będzie u nas? Jeszcze nie wiadomo, ale nie walka o każdy kilogram jest tutaj najważniejsza, a porządne przygotowanie bazy.
Z redakcyjnej E36 wyjechały przednie fotele, tylna kanapa oraz wszelakiej maści wygłuszenia. Wcale nam ich nie szkoda, bo jak pamiętacie z poprzednich wpisów stan techniczny auta jest zachwycający, wprost odwrotnie niż wnętrze, które było bardzo zaniedbane. Już nie jest, bo go tam nie ma. Całe wnętrze znajduje się w rogu hali warsztatowej Check Auto Service.
Wraz z siedziskami i wygłuszeniami usunięto również pewien przykry akcent, który niestety czyha na wielu właścicieli youngtimerów. Wilgoć! Pod dywanikiem i pod wykładziną od strony kierowcy znajdowało się niemiłe stęchłe miejsce. Oprócz odrażającego zapachu oraz potencjalnie bardziej parujących szyb podczas jazdy w zimie lub w deszczu, wilgoć objawia się również jako wielkie zagrożenie dla przebiegającej tamtędy instalacji. Jedno zatkane odprowadzenie wody i tyle problemów.
Na szczęście dla nas wyciągnięte kable były całe, co było nie lada zaskoczeniem zważywszy na wiek bawarskiej przyszłej rajdówki. Ani nadmierna wilgoć ani wiek pojazdu nie stanowiły o nadmiernej degradacji wiązki czy korozji innych elementów we wnętrzu. Z każdym krokiem utwierdzamy się w przekonaniu, że nasze E36 to okazja. Nie taka jak u Mirka handlarza. Tylko prawdziwa.
Graty z wnętrza ważyły dobrych kilka kilo. Same maty wygłuszające i wykładziny to zaoszczędzone 10 kg i pomimo, że mniejsza waga cieszy, to jak wspomniałem na początku, nie mamy na celu fobicznego odchudzania BMW, ale porządne przygotowanie pod malowanie i montaż klatki bezpieczeństwa. Plan jest następujący. Kiedy piszę ten tekst montowana jest klatka bezpieczeństwa. Następnie, planowo 6 stycznia, nastąpi malowanie karoserii od jej zewnętrznej strony. Dopiero po tych dwu zabiegach będziemy malować wnętrze, żeby później móc zająć się zawieszeniem.
Na tym etapie nie przewidujemy żadnych niespodzianek, więc po nowym roku powinniśmy wrócić do Was ze zdjęciami odmalowanego BMW. Problem może zacząć się na etapie demontażu zawieszenia, ale póki co nie martwimy się na zapas. Dodatkowo warto jeszcze dodać, że ze względu na różnorodność imprez, w których będzie brała udział redakcyjna „beemka” nie dokonujemy żadnych zmian blacharskich, w tym wycinania czy wspawywania blach. Niektóre regulaminy podchodzą do tego typu przeróbek jednoznacznie – zabraniają ich.
Z racji na to, że to nasz ostatni wpis w roku 2016, życzymy Wam drogim czytelnikom SIESCIGAM.pl oraz wszystkim, dla których motoryzacja to największe życiowe hobby, aby następny rok obfitował w wiele sukcesów oraz możliwość spełniania swoich motoryzacyjnych, najbardziej szalonych marzeń. Najważniejsze jednak, aby podczas wszystkich dynamicznych przejażdżek, nawet tych które, choć nie powinny, to odbywają się poza torami, w końcu barierki naprawdę stały się gumowe.
Do siego roku! Z białym E36 w składzie, tego sobie i Wam życzymy.
tekst: Piotr Rurarz