Bardzo silnie obsadzona runda na Torze Łódź miała wiele rozstrzygnąć w klasyfikacjach tegorocznego sezonu Track Day Trophy. Nie rozstrzygnęła, a jeszcze bardziej je skomplikowała. Tak więc walka w grudniowym finale cyklu zapowiada się niezwykle emocjonująco.
62 kierowców, a więc nieco więcej niż wynosił limit uczestników na tę rundę, znalazło się na liście startowej kolejnej odsłony TDT. Ostatecznie do rywalizacji na Torze Łódź przystąpiło aż 59 z nich, jednakże absencja dwóch zawodników bardzo mocno wpłynęła na rywalizację o tytuły w całym tegorocznym sezonie cyklu. Sebastian Matuszewski i Adam Sala, gdyby wystartowali w tych zawodach, prawdopodobnie niemalże zapewniliby sobie mistrzowskie tytuły w swoich klasach - czwartej i trzeciej. Ci dwaj kierowcy z Trójmiasta dosłownie na kilka godzin przed rundą w Kiełminie z różnych powodów musieli wycofać się z rywalizacji. Ich nieobecność połączona z wieloma dosyć zaskakującymi wynikami sprawiła, że sytuacja w większości klas tegorocznego sezonu Track Day Trophy bardzo mocno się skomplikowała.
Mimo braku Matuszewskiego i Sali obsada rundy na Torze Łódź i tak pozostała bardzo mocna. Na starcie stanęli bowiem prawdziwi profesorowie i rekordziści tego obiektu – Arkadiusz Kubiak i Marcin Markowicz, rekordzista Toru Łódź i Toru Poznań grupy GR Yarisów – Sławomir Ziółkowski oraz inny zawodnik notujący znakomite rezultaty za kierownicą tego modelu Toyoty – Jerzy Pyzel. Było też wielu innych kierowców osiągających sukcesy w różnych cyklach torowych oraz dawni uczestnicy mistrzostw Polski w kilku odmianach motorsportu. Na starcie stanął m.in. utytułowany rajdowiec Przemysław Zabrocki. Swego czasu ścigał się on m.in. w Rajdowym Pucharze Peugeota, a jego pilotem był wówczas Szymon Gospodarczyk.
Rekord wśród Yarisów
Zawody zaczęły się od dwóch sesji treningowych, czyli solidnego zapoznania trasą. Mimo tego jeszcze w trakcie pierwszej próby sportowej wielu kierowców nie najlepiej radziło sobie z wąską, krętą, bardzo techniczną nitką Toru Łódź. Na domiar złego u kilku, którzy przed zawodami byli zaliczani do faworytów w swoich klasach wystąpiły poważne problemy techniczne. Po dosyć pechowej i nieco przedłużającej się pierwszej próbie, kolejne potoczyły się już bardzo sprawnie. Kierowcy coraz pewniej czuli się na liczącej ponad 1,5-kilometra pętli obiektu, co skutkowało coraz lepszymi czasami. Tego dnia padło sporo osobistych rekordów okrążenia. Ze swojego wyniku szczególnie zadowolony był Sławomir Ziółkowski, który jeszcze bardziej wyśrubował rekord toru dla grupy GR Yarisów. Od niedzieli wynosi on 58,2 s. Nawet tak kapitalne wyniki nie dały mu jednak zwycięstwa w zawodach. Klasę 4 i nieoficjalną klasyfikację generalną zdominował bowiem perfekcyjny Marcin Markowicz, który tego dnia był poza zasięgiem rywali. Kierowca Subaru WRX STI wszystkie okrążenia w ramach prób sportowych pokonywał około 57 sekund, gdzie jego własny rekord dla grupy aut AWD wynosi 56,600! Podium w klasie czteronapędówek uzupełnił Jerzy Pyzel, czwarty w generalce.
Marcina Markowicza i kierowców Yarisów rozdzielił Arkadiusz Kubiak. Za kierownicą swojego charakterystycznego Renaulta Megane RS podjął w trakcie zawodów próbę pobicia własnego rekordu toru. Miał mu w tym pomóc m.in. fachowy serwis, a nawet koce grzewcze na koła. Niestety, tego dnia w rejonie Łodzi było nieco chłodniej niż zapowiadały to prognozy, więc nawet koce nie pomogły w odpowiednim rozgrzaniu slicków. Wyniki Kubiaka jak zawsze znakomite, lecz tym razem nie rekordowe. Jego wygrana w klasie 3 była jednak bezapelacyjna. Na „pudle” obok niego stanęli Marcin Pyć, który startował ponad 500-konnym BMW M2 Competition i Konrad Waldeck zasiadający za kółkiem BMW M240i. Minimalnie wolniejsi od kierowcy żółtej beemki okazali się Sergiusz Janowski (Renault Clio IV RS) i wspominany Przemysław Zabrocki (Honda Civic Type R).
Bardzo wysoki poziom był również w czołówce klasy 2. Triumfował Piotr Naliwajko (Honda Civic V 1.6). Kolejne dwa miejsca zajęli kierowcy Mazd MX-5 – Tomasz Sosnowski i Jakub Wiśniewski. Czwarty w tym zestawieniu Robert Wielochowski (Civic IV 1.6) z jednej strony może mówić o pewnym niedosycie, gdyż miejsce na podium przegrał o zaledwie 0,11 sekundy (o końcowych klasyfikacjach decydowała suma okrążeń z wszystkich prób sportowych), z drugiej jednak – zajął trzecie miejsce w markowej klasie Hondy (za Zabrockim i Naliwajko) i umocnił się na prowadzeniu w tym dodatkowym cyklu towarzyszącym zarówno rundom TDT, jak i Time Attack Trophy. Kolejni kierowcy z klasy 2, czyli Michał Głogowski, Krzysztof Wizner i Mariusz Rybskim również zdobyli bardzo cenne punkty do generalki Honda Trophy.
„Cienias” najszybszy w klasie
W klasie 1 tym razem najszybszy był kierowca Fiata Cinquecento z zaszczepionym silnikiem 1.4. Drugi był Maciej Kwasiński (Honda Civic VI 1.4 V-TEC). Ci dwaj kierowcy po tej rundzie zrównali się punktami w klasyfikacji sezonu (trzeci był Dawid Kowalewski, Civic VI 1.4). Identyczna sytuacja po tej rundzie jest w generalce klasy 3 i 4, gdzie również obecnie ex aequo na pierwszych miejscach jest po dwóch zawodników, a w klasie 2 różnica pomiędzy liderem a wiceliderem cyklu jest minimalna. Co więcej, we wszystkich czterech klasach podstawowych straty kilku kolejnych zawodników są też bardzo niewielkie. Sytuacja bardzo skomplikowała się również w klasie pań, czyli Girls Trophy. Na Torze Łódź pojawiła się tylko jedna zawodniczka – Adela Michalska (Honda Civic FK8), która dzięki zdobytym punktom zrównała się w klasyfikacji generalnej cyklu z nieobecną w Kiełminie Anną Rataj.
Bardzo słabo na Torze Łódź wyglądała też frekwencja w innym dodatkowym cyklu – Mercedes Trophy. Za kierownicami „gwiazd” tym razem startowało tylko dwóch zawodników. Zwyciężył Adam Jakubowski (W176 A45 AMG), drugi był Karol Kalbarczyk (W203 Sportcoupe 2.3 Kompressor).
Dużo działo się również w podklasach Street przeznaczonych dla kierowców aut seryjnych i po niedużych modyfikacjach. W 1 S triumfował Sebastian Radomski przed Bartłomiejem Radomskim (obaj Civic VI 1.4 i S). Również ci dwaj kierowcy po tej rundzie zrównali się na prowadzeniu w klasyfikacji sezonu. W 2 Street na pierwszej pozycji uplasował się Tomasz Sosnowski, na drugiej – Jakub Wiśniewski, a na trzeciej – Jerzy Madycki (Toyota MR2 2.0). W 3 S na najwyższym stopniu podium stanął Marcin Pyć. Kolejne miejsca zajęli Paweł Zabrocki i Paweł Kempa (Ford Focus MK4 ST), który po tej rundzie objął prowadzenie w cyklu. W podklasie 4S sklasyfikowano tylko dwóch kierowców. Pierwszą lokatę zajął Marcin Maćkowiak (Toyota GR Yaris), który korzystając z nieobecności kilku rywali bardzo mocno zbliżył się do tytułu za ten sezon, drugi był Adam Jakubowski. W klasie Open jedynym uczestnikiem był Szczepan Sakowicz, startujący elektrycznym bolidem - Sonicem 7 EV.
Ostatnia tegoroczna runda Track Day Trophy odbędzie się trzeciego grudnia w Toruniu. Wcześniej, bo na 11 listopada, w ramach eventu Święto Mocy 2022 zaplanowana jest finałowa runda tegorocznej serii Time Attack Trophy.
Tekst: Tomasz Niejadlik
Fot.: Julia Truszczyńska