2 sekundy – dokładnie tyle zabrakło Tomaszowi Białkowskiemu i Dariuszowi Baśkiewiczowi z Kamena Rally Team do zwycięstwa w Baja Szczecinek. Już prawie czuli smak pierwszego w tym sezonie triumfu na własnym podwórku, kiedy „polska klątwa” dała znów o sobie znać. Tym razem była wybitnie złośliwa, bo choć kąsała zawodników Kamena Rally Team co rusz, to świetnie sobie z nią radzili. Ostateczny cios zadała im tuż przed metą rajdu, zabierając im drogocenne sekundy. To były dosłownie 2 sekundy na wagę złota!
Baja Szczecinek, która rozegrana została w dniach 20-21 września na poligonach w Okonku i Czarnem, była 5. rundą Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. Dla Kamena Rally Team była to więc piąta, a zarazem przedostatnia szansa na odczarowanie „polskiej klątwy”, która prześladuje ich w tym sezonie. Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz w tym roku wygrywają praktycznie wszystkie zagraniczne rajdy, a te rozgrywane na polskim podwórku są ich solą w oku. Zdawało się, że tym razem wreszcie się uda, nawet pomimo tego, że „polska klątwa” próbowała im pokrzyżować plany jeszcze przed Baja Szczecinek, objawiając się w problemach z elektryką, ale to udało się skutecznie, choć niemal w ostatniej chwili pokonać. Na trasie też dawała o sobie znać, ale aż do ostatniego oesu zawodnikom Kamena Rally Team udawało się z nią wygrywać.
- Na pierwszym piątkowym oesie jechało nam się bardzo fajnie, pomimo tego, że błotne warunki do najłatwiejszych nie należały. Auto nam jeszcze trochę przerywało, więc jechaliśmy ostrożnie, w efekcie czego straciliśmy 15 sekund do lidera w naszej grupie. Na drugim przejeździe odcinka w Okonku postanowiliśmy przycisnąć i to się opłaciło, bo ten oes wygraliśmy, zyskując na koniec dnia pozycję liderów, na dodatek z solidną, blisko 2-minutową przewagą. W sobotę startowaliśmy więc z bardzo dobrej pozycji, ale już na pierwszym przejeździe oesu w Czarnem , mniej więcej w połowie odcinka, zerwał nam się pasek. Szybko się uporaliśmy z wymianą, a na dodatek okazało się, że nasi główni rywale mieli jeszcze większe problemy, więc na oes przed końcem rajdu nadal prowadziliśmy z zapasem blisko półtorej minuty. Ostatni oes pojechaliśmy spokojnie, bez zbędnego ryzyka, jechało nam się bardzo fajnie… aż do ok. 25 kilometra przed metą, gdzie złapaliśmy kapcia. Uznaliśmy, że wymiana koła zajmie nam zbyt wiele czasu, więc na kapciu dojechaliśmy do mety z nadzieją, że wygraliśmy. A tu niespodzianka – do zwycięstwa zabrakło nam 2 sekund! 2. miejsce oczywiście też nas cieszy, bo rajd nie był łatwy, ale pozostaje goryczka, bo te nieszczęsne 2 sekundy były na wagę złota… - opowiada Tomasz Białkowski.
Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz w tym roku mają wyjątkowo napięty kalendarz startów. Oprócz Mistrzostw Polski, obejmuje on wiele rajdów zagranicznych, także tych najwyższej rangi. Za granicą załoga Kamena Rally Team już dała się poznać jako ta, która nie tylko jest w stanie nawiązywać walkę z najlepszymi lokalnymi zawodnikami, ale także z nimi wygrywać. Co ciekawe, ich CanAm Maverick X3, pieczołowicie przygotowywany do każdego startu przez mechaników PrzemPol, za granicą spisuje się wyśmienicie, nie sprawiając załodze żadnych problemów. A w Polsce – jak na złość – buntuje się na każdym rajdzie. Dosłownie „polska klątwa”, która objawiła się także na Baja Szczecinek.
- Nie mam pojęcia, jak to działa… To chyba naprawdę jest jakaś polska klątwa… Zawsze jedziemy swoje, niezależnie od rajdu. Nasz Maverick przejeżdża już trzeci sezon, a ten rok jest tak intensywny, jak dwa poprzednie razem wzięte, więc nie ma się co dziwić, że czasem wychodzi zmęczenie materiału. Ale dlaczego to się zawsze zdarza w Polsce? Na Baja Szczecinek zdawało się, że udało nam się tę polską klątwę odczarować. Bardzo fajnie nam się jechało. Teren tez jest bardzo fajny, bo zróżnicowany – był piasek, błoto, trawa, lasy, łąki. Ciekawym doświadczeniem był drugi piątkowy oes, który jechaliśmy po ciemku. Było ciężko, bo praktycznie nie widziałem roadbooka, a mimo to starałem się nawigować i nawet nieźle się to udało, bo wygraliśmy ten oes. Sobotnie oesy to było z kolei to, co najbardziej lubimy, czyli szybkie, techniczne ściganie, głównie na otwartym terenie. Naprawdę podobał nam się ten rajd i wszystko się dobrze dla nas układało, mimo drobnych kłopotów. Byliśmy niemal pewni tego, że wygramy. A tu niespodzianka na mecie – zabrakło 2 sekund… Ale nie poddajemy się! Mamy jeszcze jedną szansę na to, by się rozprawić z polską klątwą – mówi Dariusz Baśkiewicz.
Tą ostatnią szansą na pokonanie „polskiej klątwy” będzie Baja Europe, która rozegrana będzie w dniach 18-20 października w Żaganiu. Wcześniej jednak Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz powalczą na Węgrzech o kolejne punkty Mistrzostw Strefy Europy Centralnej FIA-CEZ oraz Mistrzostw Węgier, w których są liderami. Ich najbliższym przystankiem będzie bowiem Skuba Cross-Country Rally Gyula, który odbędzie się w dniach 4-6 października. Tym razem rajdowe trasy zawiodą Kamena Rally Team w okolice granicy węgiersko-rumuńskiej, a to dla Tomasza Białkowskiego i Dariusza Baśkiewicza zupełnie nowe tereny, których są bardzo ciekawi. Jak mówią – sprzęt solidnie przetestowany, nastroje bojowe, więc powinno pójść dobrze.